Szablon by Alexxa

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 3 - Poznajcie się

Biegła tak szybko jak tylko mogła, jednak on cały czas ją doganiał. Był szybszy od niej, ale Hermiona nie poddawała się. Biegła dalej. Niestety los jej nie sprzyjał. Wbiegła w ślepy zaułek. Oparła się o ścianę i błagała by jej nie ruszał, by sobie poszedł. Mogła prosić, krzyczeć, ale jego to nie ruszało. Miał w oczach czysty obłęd. Powoli zbliżał się do niej. Zaczął ją dotykać. Zdarł z niej bluzkę i miał zamiar zająć się stanikiem.....
-Nie!!! - krzyknęła przestraszona Hermiona. Łzy spływały po jej twarzy, a serce łomotało. Dopiero po chwili zorientowała się, że leży w wielkim łożu.
-Merlinie, co za okropny sen.... - szepnęła. Spojrzała na zegarek. Mam jeszcze godzinę za nim zjawi się Snape... Wzięła przyszykowane ubrania i udała się do łazienki. Postanowiła wziąć ciepłą, odprężającą kąpiel, więc nalała wody do wanny i dodała olejek kokosowy. Zanurzyła się w ciepłej wodzie, czując jak każdy mięsień jej ciała rozluźnia się. Właśnie tego potrzebowała. Senny koszmar z każdą chwilą ulegał zapomnieniu. Nim się spostrzegła była 6.45, wyszła więc z chłodnawej już wody i wysuszyła siebie i swoje włosy za pomocą różdżki. Szybko się ubrała i wyszła z łazienki. 6.55 idealnie. Równo o 7.00 otworzyła drzwi, w których stał lekko zaskoczony Severus. Natychmiast założył swoją maskę obojętności i rzekł:
-Witam panno Lestrange. Cieszę się, że jest pani na czas.
-Dzień dobry profesorze. Ja zawsze jestem na czas. - odpowiedziała. - Co z moim kufrem? - spytała i spojrzała na ogromny kufer stojący przy łóżku. Snape machnął różdżką.
-Jest w Twoim nowym dormitorium. - odrzekł. - Chodź. Nie mamy czasu.
Hermiona posłusznie szła za swoim profesorem. Po chwili wyszli z Riddle Manor i szli dalej.
-Profesorze, daleko jeszcze? - zapytała dziewczyna. Severus spojrzał się na nią, złapał jej nadgarstek i oboje deportowali się.
-Jesteśmy na miejscu - odpowiedział. Hermiona była lekko zdezorientowana, gdy mężczyzna złapał ją za nadgarstek. Przez chwilę miała ochotę zacząć krzyczeć. Nie wiedziała co ten chce zrobić, ale w porę się opanowała. Teraz stała przed bramą do Hogwartu. Właśnie zaczęło się śniadanie. Śniadanie, na którym wszystko ulegnie zmianie....

Wielka Sala huczała od rozmów. Nikt oprócz członków Zakonu Feniksa nie wiedział o porwaniu panny Lestrange, więc uczniowie beztrosko jedli i gawędzili. Nagle potężne drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Severus i młoda, jak na razie jeszcze Gryfonka. Przyjaciele uśmiechnęli się szeroko na jej widok. Jej wzrok skierowany był jednak na Albusa Dumbledore'a, który siedział na swoim krześle. Nie rozglądając się szła dumnie za Mistrzem Eliksirów. Kiedy dotarli do stołu nauczycielskiego Minerva McGonagall wstała i wyczarowała Tiarę oraz stołek. Uczniowie patrzyli zszokowani nie wiedząc o co chodzi. Albus również wstał i podszedł do mównicy.
-Drodzy uczniowie! Sześć lat temu zdarzył się pewien błąd i możliwe, że jedna z uczennic została źle przydzielona. Teraz zostanie ponownie przydzielona do domu. Tą uczennicą jest Hermiona Lestrange! Lestrange? Hermiona Lestrange? Na sali było słychać szepty zdezorientowana. Dziewczyna podeszła do stołka i z gracją usiadła na nim. Ah, kogo my tu mamy? Córka Bellatrix! Jak mogłam Cię nie poznać? Ze względu na Twoje pochodzenie to oczywiste, że Twoim domem jest Slytherin, jednakże masz też wiele cech Gryfońskich. Trudny wybór, tak bardzo trudny... No cóż, mam nadzieje, że tym razem przydzielę Cię prawidłowo... A więc Twoim domem jest -Slytherin!!! - krzyknęła Tiara, a przy stole Ślizgonów wybuchły gromkie brawa. Hermiona usiadła przy swoim stole i zaczęła nakładać sobie jedzenie na talerz.
-Cześć, jestem Rose - uśmiechnęła się dziewczyna. - Rose Snape.
-Hermiona. Miło mi. - dziewczyna odwzajemniła uśmiech.
-Ja jestem Sydney, siostra Pansy. A to jest Roxy, to znaczy Roxanne, siostra Smoka.
-Cześć. - powiedziała miło.
-A kogo my tu mamy? Co Ty robisz przy naszym stole? - zapytał wrednie Draco, który razem z Blaise'em dopiero wszedł i o niczym nie wiedział.
-Siedzę Malfoy. Nie widzisz? - odwarknęła.
-Nie pyskuj Granger. Czego tu chcesz?
-Draco, to siostra Chris'a! - powiedziała córka Mistrza Eliksirów.
-O czym ty mówisz, Rosi? - do rozmowy dołączył Diabeł. - Przecież siostra Rico* została porwana...
-Wiem, ale mój tata przyszedł z Hermioną i Drops powiedział, że ponownie trzeba przydzielić jedną z uczennic - Hermionę Lestrange.
-Przecież to absurd! Ona jest szlamą, a nie jedną z nas. - Draco podniósł głos. Nie wierzył, że Granger jest jego Hermioną. Jego kuzynką, za którą tak bardzo tęsknił...
-Smoku uspokój się. Co tu się dzieje? - spytał wysoki, przystojny chłopak.
-Ooo, Rico dobrze, że jesteś. Nie uwierzysz, kto tu siedzi! Twoja zaginiona siostra! - tym razem krzyknęła Sydney.
-Że co? Miona się odnalazła? - zapytał żywo chłopak. Bardzo tęsknił za swoją siostrą Młodszą siostrą, chociaż była od niego młodsza tylko o 10 minut.
-Eee, cześć. Ty jesteś Christian Lestrange? - spytała nieśmiało dziewczyna. Czuła się nieswojo wśród tylu Ślizgonów. Malfoy na nią wrzeszczał, a dziewczyny można by powiedzieć skakały wokół niej. No i co chwilę przychodził ktoś niewtajemniczony w historię i zaczynało się wszystko od początku. Zwariować można... -Tak. Jestem synem Bellatrix i Rudolfa. Naprawdę jesteś moją siostrą?
-Na to wygląda.... Wczoraj Voldemort opowiedział mi całą historię... To że bawiłam się z Malfoy'em też.... - po tych słowach Draco uderzył pięścią w stół i czym prędzej wyszedł z sali. Tego było dla niego za dużo. Sześć lat poniżał swoją ukochaną kuzynkę... Tak bardzo za nią tęsknił, a ona cały czas była w zasięgu jego ręki... Czy ona kiedykolwiek mi wybaczy? 
-A temu co? - zapytała Rose.
-On chyba bardzo to przeżył. Bardziej niż Chris... - odpowiedziała siostra Malfoy'a.
-Może powinniśmy sprawdzić co z nim i zostawić rodzeństwo sam na sam? - zaproponował Blaise.
-Świetny pomysł Diabełku! - zaświergotała Sydney. Złapała pozostałych za ręce i skierowała się do wyjścia.
-Zdaje się, że mamy dużo do nadrobienia... Co ty na to, żeby zacząć od rodzinnego uścisku? - zaproponował chłopak. Hermiona uśmiechnęła się i przytuliła do swojego brata. No to mam rodzeństwo... Już nie muszę zazdrościć Ginny. Gdy rodzeństwo Lestrange się przytuliło, przy stole Ślizgonów po raz kolejny wybuchły głośne brawa, tym samym zwracając uwagę innych. Harry, Ginny i Ron patrzyli na scenę rozgrywającą się przed nimi i nie wiedzieli co maja o tym myśleć. Ginny bała się, że straciła przyjaciółkę, Harry bał się, że Hermiona dołączy do Śmierciożerców i stanie się jego wrogiem, a Ron był na nią wściekły, uważał że ich zdradziła... jednocześnie czuł też w swoim sercu pustkę....

Lekcje zaczynały się dziś o 9.00, więc Chris i Miona mogli spokojnie porozmawiać. Chłopak pokazał dziewczynie album z ich zdjęciami, opowiadając o ich dzieciństwie. Hermiona musiała przyznać, że chłopak wydawał się jej bardzo miło. W zasadzie każdy Ślizgon teraz wydawał się jej bardzo miły, ale nie miała zamiaru od razy się ze wszystkimi zaprzyjaźniać. Nie ufała im. Postanowiła jednak stwarzać takie pozory....

Po skończonych lekcjach Hermiona postanowiła porozmawiać z Dumbledore'em. Zapukała i gdy usłyszała uprzejme "wejść" weszła.
-Dzień dobry profesorze. Możemy porozmawiać? - zapytała uprzejmie. Chociaż nie miała zbytniej ochoty być dla niego uprzejma. Wiedziała jednak, że żeby zemsta się udała musi być taka jak dawniej.
-Oczywiście. Usiądź. Może cytrynowego dropsa? - zaproponował.
-Nie, dziękuję. - uśmiechnęła się. - Profesorze... wie pan, że jestem córką Bellatrix i że mam teraz styczność z Voldemortem, prawda?
-Tak, no cóż prawda jest taka a nie inna, niewiele możemy z tym zrobić.
-Ma pan rację. Oczywiście Voldemort naopowiadał mi wiele bajeczek, ale nie wierzę mu w żadne słowo. Jednak dzięki temu, że mogę bez problemu dołączyć w ich szeregi, mogę zostać szpiegiem. Takim jak profesor Snape. Wszystkie informacje, które uzyskam będę przekazywała panu. Może dzięki temu uda nam się pokonać Voldemorta? - przedstawiła swój plan. Swoją drogę nie była po niczyjej stronie. Była neutralna... Chciała by oboje zginęli. Tak by było najlepiej.
-Oh, moje dziecko. To bardzo niebezpieczne. Jesteś pewna swojej decyzji? - zapytał niepewnym głosem.
-Tak profesorze, jestem pewna. - odpowiedziała stanowczo.
-A więc dobrze! Na pierwszym spotkaniu Zakonu zostaniesz przedstawiona tym co trzeba. Jestem przekonany, że Harry i Ron się ucieszą. - szybko zgodził się. Aż za szybko. Jakby to, że daje jednej z uczennic na tak niebezpieczne zadanie było czymś tak błahym jak jedzenie dropsów. Dlaczego wcześniej nie widziałam jego wad? A może tylko Tom namącił mi w głowie? 
-Mam taką nadzieje. Nie chciałabym stracić ich przyjaźni. Mogę już iść, profesorze?
-Oczywiście, oczywiście. O pierwszym spotkaniu zostaniesz powiadomiona przez sowę.
-Dobrze. Do wiedzenia, profesorze.
-Do widzenia Hermiono! - odrzekł Albus. Hermiona postanowiła udać się do swojego dormiotorium i rozpakować się. Co jak co, ale Ślizgoni to mają luksusy. Dormitoria albo osobne albo dwuosobowe. Żyć nie umierać! Gdy weszła do Pokoju Wspólnego....



*Rico - ksywka Christiana. Rico znaczy po hiszpańsku bogaty.

Cześć! Ostatnio myślałam nad tym blogiem i postanowiłam, że blog będzie miał niemniej niż 10 rozdziałów, ale nie więcej niż 20, także akcja raz będzie wolna, a raz będzie szybsza. Rozdziały będą mniej więcej co dwa tygodnie. Mam pewną wizję, ale nie wiadomo co z tego wyjdzie :-/ Na razie to tyle ;-) Lecę oglądać Tomb Raider'a :-D Do zobaczenia

4 komentarze:

  1. Opowiadanie cudne! świetnie piszesz :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
  2. boski rozdzial czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z poprzednimi komentarzami : ) Twój blog - cud, miód i malina :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co znalazłam twojego bloga a już jestem nim oczarowana. świetny rozdział! Życzę dużo weny i niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Sne-Ze-NaHomerLowe

    OdpowiedzUsuń